Niedzielna potyczka, a w sumie to zawody MMA z Kazachami
uświadomiły mi, że w czasie EURO we Francji miałem rację - Adam Nawałka to
człowiek, który panicznie boi się ryzyka. Nie wiedzieć czemu boi się także
zmieniać ustawienie na boisku, a piłkarzy to już w ogóle. Czemu?
Wizerunek Adama Nawałki w mediach jest prosty -
perfekcjonista w każdym calu, dbający do bólu o najmniejsze szczegóły. To
wszyscy wiemy. Jednakże selekcjoner skrzętnie ukrywa pod maską pewności siebie
swoją chyba największą wadę - strach przed ryzykiem. Prowadzimy w Astanie 2:0,
niby wszystko pod kontrolą, a tu bach, bach i mamy remis! Co się odjebało na
boisku pomiędzy 50 a 60. minutą spotkania? Tego nie wie nikt, a najlepsze - nie
wiedzą tego sami piłkarze, nawet Nawałka nie ma pojęcia, kto odciął prąd
biało-czerwonym!
Wiemy natomiast jedno - selekcjoner po raz kolejny dał się
pokonać swoim lękom i nie wykorzystał zmian. Remisujemy 2:2, do końca dziesięć
minut, na ławce seryjnie strzelający ostatnio w swoich klubach Łukasz
Teodorczyk (5 goli w 6 meczach Anderlechtu!) oraz Kamil Wilczek (14 meczów w
Brondby: 8 goli + 6 asyst!)… I co? Na boisku melduje się Karol Linetty w
miejsce Bartosza Kapustki. Nie wierzyłem własnym oczom! Gonimy wynik, chcemy
zdobyć trzecią rozstrzygającą bramkę, czy bronimy remisu w Astanie? Zdębiałem
mocno. Defensywny pomocnik za skrzydłowego, serio? Czyżby Nawałka zbyt późno
zdał sobie sprawę, że to nie „francuskie klimaty” i dogrywki nie będzie? Na co
on czekał?
Podczas EURO ’16 było to samo - Nawałka zwlekał ze zmianami,
choć niektórzy piłkarze byli do zmiany już w przerwie lub ok. 60 minuty (jak
np. irytujący swoją indolencją strzelecką Arkadiusz Milik). Ale Pan Adam twardo
trzymał się swojej polityki: zmienię dopiero w 75. Minucie, tradycyjnie. Na
EURO - też zresztą tradycyjnie - pierwszym zmiennikiem był Kapustka. Kiedy
okazało się, że Kapustka zagra od początku, nagle… nie ma pierwszego zmiennika!
To że Milik powinien siąść na ławce (naprawdę „jest w
formie”) to było chyba oczywiste, ale to samo tyczyło się Piotra Zielińskiego i
Grzegorza Krychowiaka. Jeśli prezes Napoli oglądał swojego piłkarza w akcji w
niedzielny wieczór, to musiał się mocno kopać w czoło i biczować się, że wydał
20 mln euro na „Zielka”. O Miliku nie wspomnę…
Przez ostatnie tygodnie dziennikarze w Polsce i we Francji
zachodzili w głowę, dlaczego Grzegorz Krychowiak nie gra w PSG, a taki Kamil
Glik już tak i to całkiem nieźle. Pisało się i mówiło, że „Krycha” odpoczywa po
turnieju we Francji, a tymczasem prawda jest całkiem inna. Krychowiak jest po
prostu bez formy! To znaczy jest w formie, ale „do ciasta”. O Miliku nie
wspomnę…
A Nawałka wciąż się boi. Co by ludzie powiedzieli, jakby
Krychowiak siadł na ławie? Ale by było gadania, jakbym Milika ściągnął po 45
lub 60 minutach, co nie? Strach i brak konsekwencji. Skoro do składu wrócił
Maciej Rybus kosztem Artura Jędrzejczyka (selekcjoner przywrócił hierarchię na
lewej obronie sprzed turnieju), to dlaczego w bramce nie oglądaliśmy z
Kazachstanem Wojciecha Szczęsnego, tylko Łukasza Fabiańskiego. O co chodzi?
Brak konsekwencji u Nawałki bije po oczach. Albo znów się bał… Po takim
turnieju posadzić „Fabiana” na ławce? Dać zagrać mojemu numerowi jeden? Eeeee,
nie…
Więcej odwagi panie trenerze! Trzeba mieć jaja, trzeba
pomagać swojej drużynie z ławki, trzeba umieć zaryzykować, postawić wszystko na
jedną kartę (zagrać trójką napastników w końcówce meczu w Astanie?), dokonać
roszad, zmienić jak nie idzie.
Panie trenerze, pan się nie boi, cały naród za panem stoi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz