poniedziałek, 5 września 2016

U Nawałki jak u Smudy - wciąż bez zmian!

Niedzielna potyczka, a w sumie to zawody MMA z Kazachami uświadomiły mi, że w czasie EURO we Francji miałem rację - Adam Nawałka to człowiek, który panicznie boi się ryzyka. Nie wiedzieć czemu boi się także zmieniać ustawienie na boisku, a piłkarzy to już w ogóle. Czemu?



Wizerunek Adama Nawałki w mediach jest prosty - perfekcjonista w każdym calu, dbający do bólu o najmniejsze szczegóły. To wszyscy wiemy. Jednakże selekcjoner skrzętnie ukrywa pod maską pewności siebie swoją chyba największą wadę - strach przed ryzykiem. Prowadzimy w Astanie 2:0, niby wszystko pod kontrolą, a tu bach, bach i mamy remis! Co się odjebało na boisku pomiędzy 50 a 60. minutą spotkania? Tego nie wie nikt, a najlepsze - nie wiedzą tego sami piłkarze, nawet Nawałka nie ma pojęcia, kto odciął prąd biało-czerwonym!

Wiemy natomiast jedno - selekcjoner po raz kolejny dał się pokonać swoim lękom i nie wykorzystał zmian. Remisujemy 2:2, do końca dziesięć minut, na ławce seryjnie strzelający ostatnio w swoich klubach Łukasz Teodorczyk (5 goli w 6 meczach Anderlechtu!) oraz Kamil Wilczek (14 meczów w Brondby: 8 goli + 6 asyst!)… I co? Na boisku melduje się Karol Linetty w miejsce Bartosza Kapustki. Nie wierzyłem własnym oczom! Gonimy wynik, chcemy zdobyć trzecią rozstrzygającą bramkę, czy bronimy remisu w Astanie? Zdębiałem mocno. Defensywny pomocnik za skrzydłowego, serio? Czyżby Nawałka zbyt późno zdał sobie sprawę, że to nie „francuskie klimaty” i dogrywki nie będzie? Na co on czekał?

Podczas EURO ’16 było to samo - Nawałka zwlekał ze zmianami, choć niektórzy piłkarze byli do zmiany już w przerwie lub ok. 60 minuty (jak np. irytujący swoją indolencją strzelecką Arkadiusz Milik). Ale Pan Adam twardo trzymał się swojej polityki: zmienię dopiero w 75. Minucie, tradycyjnie. Na EURO - też zresztą tradycyjnie - pierwszym zmiennikiem był Kapustka. Kiedy okazało się, że Kapustka zagra od początku, nagle… nie ma pierwszego zmiennika!

To że Milik powinien siąść na ławce (naprawdę „jest w formie”) to było chyba oczywiste, ale to samo tyczyło się Piotra Zielińskiego i Grzegorza Krychowiaka. Jeśli prezes Napoli oglądał swojego piłkarza w akcji w niedzielny wieczór, to musiał się mocno kopać w czoło i biczować się, że wydał 20 mln euro na „Zielka”. O Miliku nie wspomnę…

Przez ostatnie tygodnie dziennikarze w Polsce i we Francji zachodzili w głowę, dlaczego Grzegorz Krychowiak nie gra w PSG, a taki Kamil Glik już tak i to całkiem nieźle. Pisało się i mówiło, że „Krycha” odpoczywa po turnieju we Francji, a tymczasem prawda jest całkiem inna. Krychowiak jest po prostu bez formy! To znaczy jest w formie, ale „do ciasta”. O Miliku nie wspomnę…



A Nawałka wciąż się boi. Co by ludzie powiedzieli, jakby Krychowiak siadł na ławie? Ale by było gadania, jakbym Milika ściągnął po 45 lub 60 minutach, co nie? Strach i brak konsekwencji. Skoro do składu wrócił Maciej Rybus kosztem Artura Jędrzejczyka (selekcjoner przywrócił hierarchię na lewej obronie sprzed turnieju), to dlaczego w bramce nie oglądaliśmy z Kazachstanem Wojciecha Szczęsnego, tylko Łukasza Fabiańskiego. O co chodzi? Brak konsekwencji u Nawałki bije po oczach. Albo znów się bał… Po takim turnieju posadzić „Fabiana” na ławce? Dać zagrać mojemu numerowi jeden? Eeeee, nie…

Więcej odwagi panie trenerze! Trzeba mieć jaja, trzeba pomagać swojej drużynie z ławki, trzeba umieć zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę (zagrać trójką napastników w końcówce meczu w Astanie?), dokonać roszad, zmienić jak nie idzie.


Panie trenerze, pan się nie boi, cały naród za panem stoi!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz