Był sobie
kiedyś piłkarz, który miał nieprzeciętny talent. Wybitny technik - na boisku i poza nim. Grał we Francji, Włoszech, Anglii i
Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Po zakończeniu kariery
zawodniczej startował w wyborach prezydenckich swojego kraju i
poświęcił się działalności humanitarnej. Wiecie o kim mowa?
George Weah -
wielokrotny reprezentant Liberii, zawodnik między innymi AS Monaco,
PSG, Olympique Marsylia, AC Milan, Chelsea Londyn oraz Manchester
City, zawodniczą karierę zakończył grając u szejków w
Zjednoczonych Emiratach Arabskich w klubie Al Jazeera. Wszyscy jednak
pamiętają go z czasów gry na Parc des Princes i San Siro. To w
barwach francuskiego klubu Weah wypłynął na szerokie wody i
pokazał światu swój nieprzeciętny talent. W parze z
Brazylijczykiem Raiem byli nie do zatrzymania, zresztą „King
George” w pojedynkę również…
Rok 1995 był chyba
najlepszy w całej karierze dla napastnika rodem z Liberii. Zdobył
mistrzostwo Francji z PSG, FIFA wybrała go - jako pierwszego
piłkarza z Afryki - Piłkarzem Roku na Świecie, „France
Football” piłkarzem Europy, a rodacy Piłkarzem Roku w Afryce. Z
PSG w 1995 roku Weah postanowił przenieść się na San Siro,
przywdziewając barwy Milanu.
Dla „Rossonerich”
Liberyjczyk zdobył w sumie 58 goli w 147 meczach, ale wszyscy fani
mediolańskiego klubu zapamiętali go zapewne najbardziej z powodu
pewnej bramki. Fenomenalnej zresztą…
Po przenosinach do
Anglii już nie wiodło mu się tak dobrze. Okres spędzony w Chelsea
i Man City Liberyjczyk na pewno chciałby wymazać ze swej pamięci.
Przesiadywał na ławce rezerwowych i dla „The Blues” strzelił
cztery gole, a dla „Citizens” zaledwie jednego. Potem próbował
jeszcze sił
w Marsylii, ale z podobnym skutkiem. Schyłek kariery spędził w ZEA, gdzie zdobył olbrzymią popularność i zarobił niebotyczne pieniądze.
w Marsylii, ale z podobnym skutkiem. Schyłek kariery spędził w ZEA, gdzie zdobył olbrzymią popularność i zarobił niebotyczne pieniądze.
W 2002 roku Weah
został „człowiekiem orkiestrą” reprezentacji Liberii. Był
grającym trenerem i sponsorem kadry, minimalnie przegrał awans do
MŚ w Korei i Japonii z Nigerią ( o punkt). Gdy zawiesił już buty
na kołku, postanowił wykorzystać swoją popularność i w 2004
roku wystartował w wyborach na prezydenta Liberii. Wspierał go
Kongres na Rzecz Przemian Demokratycznych, Weah przeszedł nawet do
II tury z najlepszym wynikiem, ale w listopadzie 2005 ostatecznie
przegrał jednak walkę o urząd prezydenta z ekonomistką Ellen
Johnson-Sirleaf.
Po nieudanej
przygodzie politycznej Weah zajął się działalnością humanitarną
na rzecz najbiedniejszych w Afryce, a w rodzinnej Monrovii założył
szkółkę piłkarską o nazwie „Juniors Professionals”, by dać
szansę zrobienia podobnej jak on kariery dzieciom z najbiedniejszych
środowisk. Postanowił także uzupełnić swoje edukacyjne braki:
zdał maturę i został słuchaczem studiów o kierunku „BIZNES”
na Florydzie w USA. Następnie znów postanowił spróbować swoich
sił w wyścigu o fotel prezydenta Liberii w 2011 roku, ale ostatecznie wycofał się z tego pomysłu i objął równie prestiżową funkcję wiceprezydenta swojego kraju, w którym wciąż jest uwielbiany przez rzesze ludzi, którzy pamiętają jego magiczne wyczyny na zielonej murawie…
sił w wyścigu o fotel prezydenta Liberii w 2011 roku, ale ostatecznie wycofał się z tego pomysłu i objął równie prestiżową funkcję wiceprezydenta swojego kraju, w którym wciąż jest uwielbiany przez rzesze ludzi, którzy pamiętają jego magiczne wyczyny na zielonej murawie…
Tomasz
Gawędzki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz